z Polski
Paweł Milcarek w Rzeczpospolitej: Rzym przemówił, sprawa jest jasna |
|
2007-10-18
Rzeczpospolita, 17.10.2007
W tym roku 14 września był dla Kościoła katolickiego dniem
potwierdzenia jego trwałej tożsamości: na mocy motu proprio “Summorum
pontificum”, dokumentu Benedykta XVI, przywrócono do powszechnego używania
liturgię trydencką. Odtąd każdy ksiądz może używać dawniejszego mszału
łacińskiego (bez potrzeby “żadnego pozwolenia ze strony ani Stolicy Świętej, ani
ordynariusza”). Traktuje się to nie jako wyjątek od posoborowej reguły, lecz
jako współistnienie dwóch różnych zwyczajów liturgicznych.
Rzecz jasna, najbardziej ucieszyli się tym wierni przywiązani do starszych
form liturgicznych – ale wraz z nimi szereg biskupów na świecie. Korzystano z
okazji, by powiedzieć: dzięki Bogu za to bogactwo, cieszymy się, że jest ono
obecne także u nas.
Powrót starej mszy
Teraz każdego dnia dochodzą do nas wiadomości ze świata – o pierwszej od 50
lat celebracji starej mszy w katedrze w Helsinkach, o ustanowieniu stałej
kapelanii tradycjonalistów w Dublinie, o transmisji
mszy trydenckiej przez EWTN, największą telewizję religijną w USA, o
zapowiedzi nabożeństw tradycyjnych na Światowym Dniu Młodzieży w Sydney w 2008,
o tym, że dokument papieża ułatwi życie katolikom chińskim (bo u nich często
odprawia się po staremu) albo o tym, że abp Burke z St. Louis zaprosił do siebie
księży z diecezji, aby dobrze zapoznali się z “formą nadzwyczajną rytu
rzymskiego”, o odprawieniu mszy przedsoborowej w Lourdes na zakończenie
największej pielgrzymki we Francji… Itd.
Kronika takich wydarzeń dawno już przekroczyła granice środowisk
tradycjonalistycznych. – Odprawiłem tę mszę po raz pierwszy w życiu – mówi
ksiądz z litewskiego Kriazaj, kapłan 20 lat po święceniach. Czy ktoś go namówił?
Chyba papież.
W dniu wejścia w życie motu proprio Rzym dał podwójny dodatkowy sygnał, że
jego postanowienia są traktowane poważnie: podczas gdy w stolicy chrześcijaństwa
uroczystą mszę trydencką odprawiano w jednej z głównych bazylik Santa Maria
Maggiore – w oddalonym o dwieście kilkadziesiąt kilometrów Sanktuarium
Maryjnym w Loreto taką samą mszę celebrował wysłannik papieża kard. Hoyos. –
Z pewnością ten ryt nie jest żadną nowością dla Matki Bożej – mówił w homilii. –
Ona wielokrotnie słyszała, jak w nim odprawiano.
W ostatnich dniach pojawiła się też wiadomość, że starą mszę będzie
uroczyście celebrował jeszcze w tym roku sam papież. Jako kard. Ratzinger
odprawiał ją bardzo chętnie.
Nadużycie władzy
Pytanie, czy wszyscy są tak samo szczęśliwi. Kard. Carlo Martini SJ – znany
jako głowa “partii liberalnej” i konkurent z konklawe 2005 – manifestacyjnie
zapowiedział, że nigdy nie odprawi starej mszy. W tym samym czasie kard.
Miloslav Vlk z Pragi dokonywał w swym komunikacie pasterskim cudów
interpretacji, aby ograniczyć szerokie możliwości dane przez Ojca Świętego. – To
smutne, że ci, którzy uchodzą za tolerancyjnych liberałów, są zgorszeni aktem,
który poszerza przestrzeń wolności – mówił o takich przypadkach w Radiu
Watykańskim Don Nicola Bux z kurii rzymskiej.
A więc nie wszyscy są szczęśliwi – ale niewielu daje temu wyraz tak ostry
jak np. bp Raffaele Nogara z Caserta (nazywany biskupem ekumenicznym z racji
gotowości do udostępniania swych kościołów muzułmanom), który w dniu wejścia w
życie “Summorum pontificum” zakazał używania dawnego mszału, “żeby nie tworzyć
precedensu”. To smutne nadużycie władzy biskupiej jest przypadkiem skrajnym, ale
też sygnałem, że wola papieża napotyka opór.
I tak, podczas gdy ostateczną konkluzją Episkopatu Włoch, po burzliwej
dyskusji, było zdanie, że dokument Benedykta XVI należy “stosować, a nie
interpretować” – episkopaty Szwajcarii i Niemiec zajęły się właśnie tworzeniem
interpretacji zawężających normy rzymskie. Niewątpliwie w niektórych sektorach
Kościoła zaczyna się systematyczna obstrukcja zarządzeń papieża.
Obce ciało
Jak to wygląda u nas, w Polsce? Na wydanie motu proprio Episkopat Polski
zareagował natychmiastowym oświadczeniem,
że biskupi polscy “włączają się w pasterską misję Ojca Świętego Benedykta XVI” i
przyjmują nowe normy. Jednak wydane nie tak dawno temu “Wskazania
Konferencji Episkopatu” są miejscami dosłownym tłumaczeniem tekstu
Episkopatu Niemiec. Unosi się nad nimi ten sam duch: w kolejnych punktach
instrukcji obecność liturgii trydenckiej w parafiach traktuje się jako przykrą
hipotezę i domniemany powód kłopotów. W konsekwencji proponuje się takie
rozwiązania, które uczynią jak najtrudniejsze wprowadzenie mszy bł. Jana XXIII
do codzienności parafialnej.
Każdy, kto porówna dokument Benedykta XVI z tą instrukcją, dostrzeże
zasadniczą różnicę nastawienia. Wskazania Episkopatu Polski to dokument jakby z
innej epoki, darmo w nim szukać oznak traktowania starej tradycji liturgicznej
jako bogactwa i jako ewentualnej szansy wzbogacenia duszpasterstwa. Traktowana
jest jak ciało obce, które obecnie Rzym nakazał uszanować.
W chwili wydania “Summorum pontificum” i pierwszego oświadczenia Episkopatu
Polski wydawało się, że została zamknięta epoka, w której także polscy
hierarchowie mówili publicznie, że przywiązanie do liturgii trydenckiej jest
anachronizmem, który “nie przedstawia żadnych wartości chrześcijańskich”,
natomiast jest “modą wśród ludzi wrogich Kościołowi”. Takich agresywnie
niechętnych wypowiedzi było wtedy więcej. Niestety, takie nastawienie jest
widoczne także między wierszami obecnej instrukcji skopiowanej z niemieckiego
świata kontrowersji z Rzymem.
Prawo wiernych
Rzym Benedykta XVI nie jest tylko obserwatorem tych spraw. W przeddzień
wejścia w życie norm papieskich kard. Hoyos, przewodniczący komisji Ecclesia
Dei, która ma teraz “wykonywać władzę Stolicy Apostolskiej”, nie pozostawił
złudzeń co do powagi, z jaką Rzym traktuje swój dokument: “Ważne jest to, że w
tej chwili księża mogą decydować – bez pozwolenia Stolicy Apostolskiej czy
biskupa – o odprawianiu mszy w starym rycie”.
To nieprawda, że biskupom odebrano władzę nad liturgią – gdyż kodeks prawa
kanonicznego mówi, kto ma udzielać pozwolenia na odprawienie mszy, i nie jest to
biskup; biskup daje “celebret”, władzę uzdalniającą do celebrowania, ale gdy
ksiądz ma tę władzę, to proboszcz lub kapelan ma udzielić ołtarza do
celebrowania. Jeśli ktokolwiek by mu w tym przeszkadzał, do papieskiej komisji
Ecclesia Dei, działającej w imieniu Ojca Świętego, należy podjęcie kroków, aby
to prawo – bo jest to odtąd prawo wiernych – było respektowane.
Roma locuta. Wszyscy to słyszeliśmy. Wojny interpretacyjne nie są nikomu
potrzebne.
Paweł Milcarek
Autor jest filozofem, wykładowcą Uniwersytetu Kardynała Stefana
Wyszyńskiego, redaktorem naczelnym pisma “Christianitas”
|