2017-12-17
Stan bilokacji, czyli
przebywania równocześnie w dwóch różnych miejscach, często oddalonych od siebie
o tysiące kilometrów odnotowywano w życiu wielu świętych mistyków Kościoła.
Według przekazów hagiograficznych dar bilokacji posiadali między innymi św.
Katarzyna ze Sieny, św. Antoni z Padwy, św. Alfons Maria Liguori a także
założyciel salezjanów św. Jan Bosko.
Kiedy św. Alfons
Liguori udał się w bilokacji do Rzymu, aby być przy śmierci papieża Klemensa XIV
i uczestniczyć w jego pogrzebie, przez dwa dni siedział jak skamieniały w
fotelu, w miejscu swego zamieszkania. W Rzymie widziało i rozmawiało z nim wielu
żałobników.
Najwięcej przykładów
bilokacji opisano w życiu św. ojca Pio. Gdy zapytano go kiedyś czy osoby
obdarzone zdolnością bilokacji, zdają sobie sprawę, kiedy ona się dokonuje,
odpowiedział: "Naturalnie, że zdają sobie sprawę. Mogą nie wiedzieć, czy porusza
się ich ciało czy dusza, ale są doskonale świadome tego, co się dzieje i wiedzą,
dokąd się udają".
Z magazynu
„Miłujcie się”:
Ojciec Pio korzystał z
bilokacji, aby nieść pomoc ludziom będącym w potrzebie. Dla niego dzień
bilokacji rozpoczynał się, kiedy kładł się na nocny spoczynek. Udawał się w
bilokacjach tam, gdzie posyłał go Chrystus, do konkretnych osób, z duchowym
wsparciem, radą i pomocą. Ojciec Pio był w Jugosławii, przy arcybiskupie Alojzym
Stepinaciu podczas jego procesu. Towarzyszył prymasowi Węgier, kard. Józefowi
Mindszentiemu, w czasie, gdy był w więzieniu. Sekretarz prymasa Węgier
opowiadał, że podczas pobytu w wiezieniu, w 1956 r., kardynał bardzo pragnął
odprawić Mszę św. Pewnego dnia o. Pio zjawił się w jego więziennej celi,
przynosząc ze sobą to, co potrzebne do sprawowania Eucharystii, nawet służył mu
do Mszy św. Odchodząc zabrał wszystko ze sobą.
Pewnego dnia po Mszy
św. w zakrystii o. Pio zdejmował szaty liturgiczne. Podszedł wtedy do niego
mężczyzna, który upadł na kolana i płacząc mówił: "Ojcze, dziękuję, że
uratowałeś mi życie". Był to kapitan piechoty. W czasie wojny przebywał na
froncie, wokół szalała bitwa. W pewnym momencie zobaczył, że kilkanaście metrów
od niego stoi jakiś zakonnik, daje mu znak ręką i mówi: "Niech pan kapitan jak
najprędzej ucieka z miejsca, gdzie pan teraz jest, i stanie obok mnie". Kapitan
natychmiast podbiegł do zakonnika i w tym momencie uderzył granat, dokładnie w
to miejsce, w którym przez chwilą stał. Kiedy oficer odwrócił się, aby
podziękować zakonnikowi, jego już tam nie było, zniknął bez śladu. Kapitan po
wojnie przyjechał do San Giovanni Rotondo i wtedy rozpoznał, że tym tajemniczym
zakonnikiem był właśnie o. Pio.
|