z Watykanu
Pełny tekst wywiadu z Kardynałem Dario Castrillon Hoyos |
|
2008-05-14
Kardynał Dario Castrillon Hoyos, przewodniczący Papieskiej Komisji “Ecclesia
Dei”, wyjaśnia w wywiadzie dla włoskiego miesięcznika "Jesus, dlaczego
motu
proprio Summorum Pontificum Benedykta XVI jest ogromnym duchowym
bogactwem dla całego Kościoła oraz sposobem rozwiązywania problemów istniejących
aż do dnia dzisiejszego.
Jego Eminencja jest zadowolony. Telefon w
gabinecie na parterze, w pałacu byłego świętego Oficjum, żyje nowym życiem,
a na biurkach gromadzi się korespondencja z całego świata. Po ogłoszeniu
Motu Proprio, Komisja Pontyfikalna „Ecclesia Dei” rzeczywiście stała się ważnym
ogniwem w watykańskim systemie organizacyjnym. „Teraz mam dwa razy więcej
pracy niż gdy byłem w Kongregacji ds. Duchowieństwa”, zwierza się kardynał
Dario Castrillon Hoyos, Kolumbijczyk, 79 lat, gorący zwolennik powrotu do domu
lefebrystów i od 2000 roku przewodniczący Komisji „Ecclesia Dei”, ustanowionej w
celu prowadzenia stosunków z Bractwem Kapłańskim św. Piusa X i grupami, które
oscylują wokół Tradycji, stała się dziś nieuniknionym interlokutorem dla
diecezji i parafii ze względu na kontrowersje związane z zastosowaniem rytu
nadzwyczajnego.
- Eminencjo, jak wygląda bilans kilku miesięcy
po ogłoszeniu Motu Proprio?
Poprzez Motu Proprio Papież chciał
obdarzyć wszystkich szansą skorzystania z ogromnego bogactwa duchowego,
religijnego i kulturalnego, jaki zawiera liturgia rytu gregoriańskiego. Motu
Proprio powstało jako skarb do zaoferowania wszystkim, a nie do wychodzenia
naprzeciw lamentom i prośbom kogokolwiek. Wielu z tych, którzy wcześniej nie
byli związani z tą nadzwyczajną formą rytu rzymskiego, odnosi się teraz do niej
z wielkim szacunkiem. Spośród wiernych wyróżniłbym 3 grupy: tych, którzy
związani są z Bractwem Kapłańskim św. Piusa X quasi organicznie; tych, którzy
należą do Bractwa św. Piotra i w końcu grupę najważniejszą i najliczniejszą, na
którą składają się osoby zafascynowane kulturą religijną wszechczasów, które
odkrywają dziś duchową intensywność dawnego rytu, wśród których są liczni
młodzi. W ostatnich miesiącach powstały nowe stowarzyszenia osób należących do
tej ostatniej grupy.
- A propos bogactwa: niektórzy liturgiści
podkreślają fakt, że ryt nadzwyczajny nie oferuje biblijnego bogactwa
wprowadzonego przez nowy ryt...
Oni nie przeczytali Motu Proprio,
ponieważ Papież zapewnia, że te dwie formy muszą się wzajemnie ubogacać. I
ewidentną rzeczą jest, że takie bogactwo liturgiczne nie idzie na marne. W nowym
rycie z biegiem lat czyta się praktycznie całą Biblię, a ta jest bogactwem,
które nie przeciwstawia się, lecz integruje się z rytem
nadzwyczajnym.
- Inna obiekcja dotyczy niebezpieczeństwa, iż oddzielne
i różne celebracje mogą podzielić wspólnotę...
To różnorodność, która
ubogaca, to poszerzona wolność kulturalna, którą Papież śmiało wprowadza.
Zresztą, w parafiach wiele jest różnic w celebracjach i nie chcę mówić tu o
nadużyciach, ponieważ to nie nadużycia były głównym powodem powstania Motu
Proprio.
- Wasz sekretarz, Camille Perl, zapowiedział, że niebawem
pojawi się dokument objaśniający Motu Proprio. Kiedy on wyjdzie?
To
kardynał Bertone zapowiedział go i miał do tego prawo. Ale ja, który służę
Papieżowi, zapowiem go tylko wtedy, kiedy powie Papież. Nasza Komisja doniosła
Ojcu Świętemu, że z każdej części świata napływają pytania, bardzo wiele z nich
jest usprawiedliwionych, inne wynikają z braku wiedzy. Jedynie Ojciec Święty
powie, czy i kiedy należy sporządzić taki dokument.
- Jak brzmią
pytania, które napłynęły i które zasługują na odpowiedź?
Pierwsze
pytanie dotyczy łaciny, ponieważ – jak mówi się – celebrowanie w języku, którego
się nie zna, nie jest słuszną rzeczą. Niestety, seminarzyści, ale też i
niektórzy kapłani, nie uczyli się łaciny, toteż trudno jest im celebrować w
formie nadzwyczajnej. By móc to zrobić musieliby przynajmniej znać kanon Mszy
św., część Konsekracji. My w „Ecclesia Dei” uzbrajamy się, przygotowujemy
spotkania, kursy i komunikację informatyczną w celu głębokiego poznania dawnej
liturgii. Niektóre kursy odbywają się już we Francji, Niemczech, Brazylii, w
Ameryce Środkowej i Stanach Zjednoczonych. W Toledo w Hiszpanii, na przykład,
rozważa się, czy należy utworzyć dodatkowe seminarium celem przygotowania do
rytu nadzwyczajnego, albo przeprowadzić specjalne kursy w diecezjach. Ogólnie
rzecz biorąc zauważa się zainteresowanie powrotem łaciny w środowiskach
akademickich. Smutną rzeczą było, należy stwierdzić, porzucenie nie tylko
tego języka, ale i pewnych treści teologicznych związanych z semantyczną
precyzją języka łacińskiego.
- Inny problem to brak
kapłanów...
Jeśli w jednej diecezji brakuje księży i tylko 3 lub 4
wiernych prosi o ryt nadzwyczajny, słuszną rzeczą jest uważać, że trudno będzie
spełnić tę prośbę. Aczkolwiek, intencją Papieża jest udzielenie tego skarbu dla
dobra Kościoła, tam gdzie brakuje księży, lepiej będzie zaoferować celebrację
według rytu nadzwyczajnego w jednej z niedzielnych Mszy w parafii. Byłaby to
Msza św. dla wszystkich i wszyscy, także młode pokolenia, skorzystałyby z
bogactwa rytu nadzwyczajnego, na przykład z tych momentów kontemplacji, które
zanikły w nowym rycie.
- Zatem, JE twierdzi, że nawet jeśli nie ma
silnej i stabilnej grupy, planuje się w przyszłości oferowanie jednej
niedzielnej Mszy w rycie nadzwyczajnym?
Raczej tak. Z drugiej strony
owa możliwość została już jednogłośnie zaaprobowana w roku 1986 przez komisję
kardynalską, której członkiem był również kardynał Ratzinger, ale wówczas ona
nie miała władzy wykonawczej. Teraz jestem pewny, że ta możliwość mogłaby zostać
zrealizowana.
- Inną rzeczą, jaką należy wyjaśnić, jest określenie
„silna i stabilna grupa”. Co JE dokładnie ma na myśli?
To pytanie o
sens: dlaczego stwarzać problemy, jeśli osoby proszące o ryt pochodzą z różnych
parafii? Jeśli się zjednoczą i wspólnie poproszą o Mszę św. (w starym rycie),
staną się stabilną grupą, nawet jeśli wcześniej się nie znały. Także liczba jest
kwestią dobrej woli. W niektórych parafiach, zwłaszcza na wsi, liczba osób
uczestniczących w zwyczajnej Mszy św. w dni robocze, wynosi 3 albo 4 osoby i tak
samo jest z wieloma domami zakonnymi. Gdy te same 3 osoby poproszą o Mszę w
rycie nadzwyczajnym, czy duszpasterską rzeczą byłoby konieczne odmówienie
im?
- Przyszły dokument powinien być zatem bardziej ukierunkowany na
prośby tych nielicznych osób?
Tak, ale trzeba rozumieć go nie jako
coś, co działa na szkodę innych, większości, ale dla ich ubogacenia i unikając
zawsze najmniejszej formy antagonizowania.
- Jest jeszcze problem
związany z sakramentami, mam tu na myśli ryt święceń albo bierzmowania, który
odnosi się do kodeksu innego prawa kanonicznego i używa różnych
formuł...
Na pierwszy rzut oka z pewnością jest parę problemów
związanych ze stopniami święceń, bierzmowaniem i tym, co dotyczy różnic
w kalendarzach. W porządku święceń dawnej formy była tonsura, niższe
święcenia i subdiakonat. Ta forma jest jeszcze w użyciu i będzie nadal
używana w instytutach związanych silnie z dawnym rytem, jak Bractwo Kapłańskie
Św. Piotra, Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X i inne. Odnośnie bierzmowania, zanim
wydano Motu proprio, Kongregacja Doktryny Wiary wyjaśniła, że nie ma konfliktu
między dwiema formułami, ponieważ zarówno nowa formuła, jak i stara cieszą się
ważnością i to samo mówi się w przypadku innych sakramentów, gdzie formuła jest
inna. Jeśli chodzi o kalendarze, które nie zawsze zgadzają się, istotnie
pojawiają się problemy, np. w przypadku świąt patronów parafii, sanktuariów,
zgromadzeń i instytutów religijnych, itd. Z ostrożnością i roztropnością wydane
zostaną niezbędne rozporządzenia i także tym zajmuje się Komisja „Ecclesia
Dei.
- Jakie czasy JE przewiduje dla pojednania z Bractwem Kapłańskim
Św. Piusa X?
Są pozytywne sygnały, prowadzony jest nieprzerwany
dialog. Jeszcze kilka dni temu napisałem nowy list do JE Fellay’a, przełożonego
Bractwa, jako odpowiedź na jeden z jego poprzednich listów. Oprócz spotkań i
korespondencji, rozmawiamy także przez telefon. Uważam za możliwe pojednanie się
z Bractwem św. Piusa X ponieważ, - jak często mawialiśmy w „Ecclesia Dei” -, nie
chodzi tu o prawdziwą schizmę, lecz o anormalną sytuację, powstałą po
„schizmatyckim czynie” JE Lefebvre polegającym na udzieleniu święceń bez mandatu
papieskiego, więcej, wbrew wyrażonej woli papieża. Ufam całym sercem, że Ojciec
Święty zdoła zszyć tkaninę Kościoła poprzez powrót tych braci do pełnej
łączności. Na zawsze pozostanie parę różnic, jak to zawsze było w historii
Kościoła.
- Ale w przypadku lefebrystów jest również problem
akceptacji dialogu ekumenicznego...
Tak, istotnie są trudności z
interpretacją tekstów soboru i pewnymi konkretnymi praktykami ekumenicznymi, ale
żaden biskup Bractwa św. Piusa X nie powie, że nie trzeba dążyć do jedności
chrześcijan.
- Czy po ogłoszeniu Motu Proprio ktoś z Bractwa św. Piusa
X powrócił do łączności z Watykanem?
Tak, a inni też mają taką wolę.
Ja jednakże mam nadzieję, że przybędzie cała grupa, nie chcę, aby się
podzielili. Aczkolwiek jeśli przyjdzie jedna osoba i powie, że chce być w
jedności z Papieżem, trzeba ją przyjąć. Motu Proprio zbliżyło także inne osoby.
Na przykład 28 marca otrzymałem list od pewnego biskupa, niekatolickiego,
który zdecydował się wstąpić do Kościoła Katolickiego wraz z innymi biskupami i
księżmi, którzy celebrują Mszę Trydencką.
- Czy nowe funkcje “Ecclesi
Dei” nie kolidują z posługą biskupów?
Papież, który jest autorytetem
w całym Kościele, dla każdego z wiernych i biskupów, ustanowił w Motu Proprio
nowe normy i Komisja Pontyfikalna jest jedynie jednym z narzędzi do dyspozycji
Wikariusza Chrystusowego, aby mógł zrealizować swoje postanowienia. „Ecclesia
Dei” jest nastawiona na wdrażanie Motu Proprio w braterskiej harmonii,
zrozumieniu i współpracy z biskupami. Należy unikać sytuacji poróżniających
pasterzy, jakie stwarzałyby osoby, grupy czy instytucje z powodu Motu Proprio.
Pasterze, posłuszni Papieżowi, z pewnością okażą zrozumienie dla tych wiernych,
którzy mają szczególne zamiłowanie do tradycji liturgicznej. U biskupów, którzy
skontaktowali się z nami, spotykałem się zawsze ze zrozumieniem.
- We
wstępie do nowego wydania Kompendium liturgicznego z Trimeloni, JE pisze, że
Papież posługuje się Komisją Pontyfikalną „Ecclesia Dei”, aby poprzez
różnorodność form kultu mogło zajaśnieć bogactwo skarbów wiary i duchowości
Oblubienicy Chrystusa. Na czym polega różnica między liturgią Jana XXIII a
tą zreformowaną przez Pawła VI?
Papież Jan XXIII włączył również
i liturgię do swego pragnienia dialogu Kościoła ze współczesną kulturą. Paweł VI
nadał kształt reformom powstałym z owego pragnienia. Duch Święty, który zawsze
towarzyszy Kościołowi, inspiruje konieczne zmiany w każdym momencie historii,
bez gwałtownego przerwania procesu udoskonalania, który Sam zainspirował.
Benedykt XVI tym Motu Proprio łączy bogactwa dwóch pomników owego procesu,
usuwając w ten sposób zakłopotanie tych, którzy sądzili, że w liturgii miał
miejsce rozłam nie do przyjęcia.
- Po przekształceniu modlitwy w
Wielki Piątek były głosy, że w dialogu chrześcijan z żydami wraca się wstecz o
40 lat. Czy JE oczekiwał takich słów krytyki?
Czy nie jest dobrą
rzeczą modlić się za naszych braci, synów Abrahama? Abraham jest ojcem wiary,
ale tylko w kontekście zbawienia, gdy oczekuje się Mesjasza. A Mesjasz przybył.
W Dziejach Apostolskich czytamy, że pewnego dnia nawróciło się 5 tys. Żydów. Nie
kwestionuję modlitwy nowego rytu, ale uważam za doskonałą tę aktualną według
rytu nadzwyczajnego. I chętnie modlę się o nawrócenie tak wielu moich drogich
żydowskich przyjaciół, gdyż naprawdę wierzę, iż Jezus jest Synem Bożym i
Zbawicielem wszystkich ludzi.
Tłumaczenie: Yishana z Forum Krzyż
|