Uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy w wizji bł. Anny Katarzyny Emmerich |
|
2015-03-28
(fragment)
Jezus sam ułożył porządek całego pochodu. Apostołom kazał iść
przed Sobą parami, oznajmiając im przy tym, że już od teraz i po Jego śmierci
muszą być wszędzie przedstawicielami Kościoła. Piotr szedł pierwszy, a za nim
ci, którzy później najwięcej mieli zasłużyć się około rozszerzenia Ewangelii. Na
ostatku najbliżej Jezusa szli Jan i Jakób Młodszy; wszyscy nieśli w rękach
palmowe gałązki. Gdy dwaj uczniowie, czekający koło Betfage, ujrzeli zbliżający
się orszak, wyszli naprzeciw na drogę, prowadząc za sobą oślicę i oślątko.
Oślica okryta była derkami, zwieszającymi się aż do ziemi, z pod przykrycia
widać było tylko głowę i ogon zwierzęcia.
Właściwie nie wiem, która była oślica, a które oślątko, bo oba
zwierzęta były jednakowej wielkości. Teraz dopiero przywdział Jezus wspaniałą
suknię świąteczną z białej wełny z powłoką, którą dotychczas jeden z uczniów
niósł za Nim; następnie przepasał ją szerokim pasem, na którym wypisane były
litery. Z szyi zwieszała się szeroka stuła sięgająca kolan; oba jej końce
wyhaftowane brązowymi nićmi, podobne były do dwóch tarczek. Uczniowie pomogli
Jezusowi wsiąść na poprzeczne siodło oślicy. Eliud i Sylas szli po obu bokach
Jezusa, Eremenzear zaś zaraz za Nim; dalej szli najnowsi uczniowie, częścią
pozyskani w ostatniej podróży, częścią w ostatnim czasie przyjęci. Cały orszak
znowu się uporządkował, niewiasty stanęły także parami i przyłączyły się do
pochodu. Najświętsza Panna, która zwykle usuwała się i zawsze była ostatnią,
teraz stanęła na ich czele.
Wśród śpiewów wyruszył orszak w dalszą drogę. Ludzie w Betfage,
którzy już przedtem skupili się około dwóch czekających uczniów, teraz gromadnie
przyłączyli się do pochodu. Jezus powtórnie przypomniał uczniom, by uważali, kto
będzie rzucał Mu pod nogi szaty, kto łamał gałązki, a kto uczyni i jedno i
drugie; ci ostatni — mówił oddadzą Mi cześć później przez poświęcenie siebie
samych i bogactw tego świata dla Mnie.(...)
Eremenzear i Sylas polecili rano kramarzom w Jerozolimie i
innym tamtejszym mieszkańcom, by uprzątnęli świątynię, bo Pan przybędzie. Wzięli
się oni więc rączo do spełnienia tego polecenia, a także zaczęli gorliwie
przystrajać drogę. Powyrywali kamienie w bruku, powsadzali natychmiast drzewa,
powiązali je u góry w łuki i poobwieszali różnymi żółtymi owocami, jakoby
wielkimi jabłkami. Uczniowie wysłani przez Jezusa do Jerozolimy, mnóstwo obcych,
którzy zjechali do miasta na święta (wszystkie drogi roiły się od podróżnych),
dalej ci Żydzi, którzy słyszeli ostatnią mowę Jezusa, wszystko zaczęło się
tłoczyć do tej części miasta, którędy Jezus miał przechodzić. Między obcymi
dosyć było takich, którzy słyszeli już o wskrzeszeniu Łazarza i pragnęli bardzo
ujrzeć sprawcę tego cudu, Jezusa. Wtem rozeszła się wieść, że Jezus już się
zbliża, więc wszyscy tłumnie ruszyli Panu naprzeciw.(...)
Wśród rozgłośnych śpiewów zbliżył się orszak, z Apostołami i
uczniami, na czele, do miasta; zaraz też wyszły naprzeciw z poza murów zbite
tłumy ludu. Równocześnie jednak pojawiła się garstka starych kapłanów w
poważnych strojach kościelnych i ci zatrzymali pierwsze szeregi Apostołów,
którzy zmieszani nieco, umilkli, a wtedy kapłani wezwali Jezusa do zdania
sprawy, co ma znaczyć ten pochód i dlaczego nie umie utrzymać Swych ludzi w
karbach i im tych krzyków nie zakaże? Jezus zaś odrzekł: „Gdyby ci milczeli, to
kamienie przydrożne zaczęłyby wznosić okrzyki radosne." Otrzymawszy taką
odpowiedź, cofnęli się kapłani z powrotem do miasta.
Arcykapłani odbyli tymczasem naradę, kazali zwołać wszystkich
mężów i krewnych tych niewiast, które wyszły z dziećmi na spotkanie Jezusa, i
kazali ich zamknąć w obszernym dziedzińcu, poczym wysłali szpiegów na
przesłuchy. Pochód tryumfalny zbliżał się już do miasta. Wielu z tłumu łamało
gałęzie drzew, ścieląc nimi drogę, inni zrzucali wierzchnie suknie i rozścielali
pod nogi Jezusowi; niektórzy w zapale obnażyli się do prawie pasa, a krzyki i
śpiewy radosne rozlegały się dokoła.
Dzieci gwałtownie wypadły ze szkół, łącząc swe dziecinne głosy
z radosnymi okrzykami tłumów. Droga zasłana była grubo gałązkami, szatami i
kobiercami, tworząc niejako jednostajny osobliwy, pulchny dywan, po którym
posuwał się orszak pod łuki z zieleni, wystawione między murami. Weronika, idąca
z dwojgiem dzieci, rzuciła na drogę swą zasłonę, a także jednemu z dzieci zdjęła
jakąś część ubrania. Potem tak ona jak i inne niewiasty przyłączyły się do
orszaku św. niewiast, zamykających pochód. Było ich około siedemnaście.
Wśród ogólnej radości Jezus gorzko zapłakał; Apostołowie także
się rozpłakali, gdy im powiedział, że wielu z tych, którzy teraz tak się radują,
wnet z równym zapałem wyszydzą Go, a jeden nawet Go zdradzi. Płakał Jezus,
spoglądając na miasto, bo równocześnie czytał w przyszłości, że wkrótce nie
zostanie ani śladu z miasta i ze świątyni. Orszak przeszedł już bramę miasta i
skierował się ku świątyni, a uniesienie i zapał tłumów wzrastały z każdą chwilą.
Zewsząd przyprowadzano i znoszono chorych wszelkiego rodzaju, więc Jezus
przystawał często, zsiadał i uzdrawiał wszystkich bez wyjątku. Natłok robił się
coraz większy tak, że tylko noga za nogą można się było posuwać; na przebycie
półgodzinnej drogi od bramy do świątyni potrzebował teraz Jezus około trzech
godzin. Hałas i wrzawa nie ustawały; także nieprzyjaciele Jezusa, wmieszani w
tłum, wznosili wraz z innymi okrzyki.(...)
Żydzi tymczasem kazali pozamykać wszystkie domy i bramę
miejską, w ten sposób tę część miasta od reszty zupełnie odosobniając. Gdy Jezus
zsiadł przed świątynią z oślicy, chcieli uczniowie zaraz ją odprowadzić, lecz
zastali już bramę zamkniętą i musieli czekać aż do wieczora. Święte niewiasty
były także w świątyni, napełnionej szczelnie tłumem. Ludzie będący w świątyni
musieli przez cały dzień obejść się bez posiłku, bo wszystko było pozamykane.
Osobliwie Magdalenę martwiło to, że Jezus nie może się niczym posilić.
Nad wieczorem, gdy otworzono bramę, wróciły święte niewiasty do
Betanii, a za niemi nieco później poszedł Jezus z Apostołami. Magdalena,
stroskana, że ani Jezus ani Apostołowie przez cały dzień nic nie jedli,
zakrzątnęła się zaraz sama około przyrządzenia wieczerzy. Zmierzchało się już,
gdy Jezus wszedł na podwórze domu Łazarza. Magdalena wyniosła wody w miednicy,
umyła Mu nogi i otarła je chustą, przewieszoną przez plecy, poczym wprowadziła
Go do domu. Wieczerzy właściwej nie było, podano tylko przekąskę. Podczas
posiłku zbliżyła się znów Magdalena do Jezusa i wylała Mu na głowę wonny olejek.
Judasz, przechodząc potem koło niej, zaczął szemrać na taki zbytek, lecz
Magdalena odrzekła mu: „Nigdy i niczym nie potrafię dość wywdzięczyć się Panu za
to, co uczynił dla mnie i dla brata mego."
Żywot
i Bolesna Męka Pana Naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Maryi
wraz z Tajemnicami Starego Przymierza
|