Problem pentekostalizacji chrześcijaństwa |
|
Referat biskupa Andrzeja Czai wygłoszony na Jasnej Górze 24 stycznia
br. podczas XXVI Sympozjum dla księży rekolekcjonistów, ojców duchownych i
spowiedników kapłańskich.
Moje wystąpienie na powyższy temat jest
bezpośrednio skutkiem zainteresowania się biskupa Pawła Sochy zagadnieniem
pentekostalizacji i zaproszenia mnie na wasze doroczne sympozjum. Na ostatnim,
październikowym zebraniu plenarnym KEP dzieliłem się bowiem tym, co sam na temat
pentekostalizacji usłyszałem w ramach posiedzenia Komisji Nauki Wiary KEP z ust
ks. Andrzej Kobylińskiego, etyka z UKSW w Warszawie[1]. Przedstawione przezeń
treści zrobiły duże wrażenie na członkach i konsultorach Komisji, i zobowiązano
mnie do przedstawienia tych treści Episkopatowi Polski. Chodzi o
zjawisko, które ma już miejsce w naszym Kościele, a stanowi zagrożenie dla jego
tożsamości i jedności oraz rozwoju duchowego poszczególnych wiernych, nie
wyłączając duchownych.
Poniżej zaprezentuję wyniki badań i refleksji ks.
Kobylińskiego, które zaprezentował w kilku artykułach[2] i którymi dzieli się w
wywiadach. W naszej rodzimej teologii jest właściwie jedynym badaczem i
analitykiem zjawiska pentekostalizacji. Trudno się więc dziwić, że dzieli los
prekursora. Ponieważ częstokroć panuje przekonanie, że czegoś takiego jak
pentekostalizacja nie ma, myśl jego spotyka się z obojętnością, tudzież ostrą
krytyką[3], albo i kpiną, że Autor mówi o rzeczywistości przez niego wydumanej.
Oczywiście, w tej sytuacji i przy braku możliwości wymiany myśli, ks.
Kobylińskiemu nie jest nieraz łatwo zachować zdrowy krytycyzm i być
powściągliwym w wyprowadzaniu wniosków.
Trudno się z nim jednak nie zgodzić, że
rozwijający się od wielu lat proces pentekostalizacji ujawnia się
ostatnio coraz bardziej także w naszym Kościele w Polsce. Na świecie
zjawisko to jest już szeroko omawiane i analizowane przez wielu myślicieli, tak
w Kościele katolickim, jak w tradycyjnych Kościołach protestanckich.
Pentekostalizacją zainteresowała się też Stolica Apostolska.
Mam na myśli konferencję, która została zorganizowana w Rzymie przez Episkopat
Niemiec, pod patronatem Papieskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan, w kwietniu
2013 roku, pt.: Ewangelikalne, pentekostalne, charyzmatyczne: nowe ruchy
religijne wyzwaniem dla Kościoła katolickiego[4]. W maju, rok później,
Wydział Historii, Kultur i Religii Uniwersytetu La Sapienza w Rzymie,
pod patronatem Włoskiego Stowarzyszenia Nauk Etno-Antropologicznych zorganizował
konferencję pt.: Transnacjonalizm, pentekostalizm i procesy
pentekostalizacji. Skrzyżowanie spojrzeń na religie w ruchu[5].
Osobiście w refleksji ks. Kobylińskiego znajduję
treści, które rzucają światło na trudne do zrozumienia zachowania członków
„schorzałej” wspólnoty charyzmatycznej w Raciborzu, którą przez 5 lat starałem
się przywrócić do jedności z Kościołem. Treści te odsłaniają też źródło i bazę
rozwoju takich zjawisk jak praktykowanie tzw. spowiedzi furtkowej,
modlitwy o uzdrowienie międzypokoleniowe, które trzeba było negatywnie
zaopiniować, czy też innych jeszcze fenomenów religijnych w naszym Kościele,
które budzą coraz więcej wątpliwości i obaw. Mam też nieodparte wrażenie, że
wiele z tego, co mówi ks. Kobyliński bardzo przystaje do słów papieża Franciszka
wypowiedzianych podczas spotkania z biskupami na Wawelu. Papież mówił: „Myślę,
że w tym tak zsekularyzowanym świecie mamy też inne niebezpieczeństwo:
uduchowienie gnostyckie. […] jest to duchowość subiektywna, bez Chrystusa. […]
Modlę się, odczuwam… i nic więcej. To jest gnostycyzm. […] znajdować
Boga bez Chrystusa, lud bez Kościoła”[6].
Co oznacza
pentekostalizacja?
Przez pentekostalizację (ang.
Pentecostalization, niem. die Pentekostalisierung, wł.
pentecostalizzazione) rozumiemy dwa procesy: szybki wzrost
liczebny różnego rodzaju nowych wspólnot stricte zielonoświątkowych
oraz proces stopniowego przekształcania tradycyjnych Kościołów chrześcijańskich
i związków wyznaniowych w bliżej nieokreśloną formę chrześcijaństwa
charyzmatycznego w wymiarze globalnym.
O pierwszym z procesów tak pisze ks. Kobyliński:
„Dynamiczny i ogólnoświatowy proces pentekostalizacji chrześcijaństwa jest
nazywany często ‘ucharyzmatycznieniem’ religii chrześcijańskiej
lub narodzinami chrześcijaństwa pentekostalnego, charyzmatycznego lub
ewangelikalnego. W konsekwencji tego procesu, szczególnie w Afryce czy Ameryce
Południowej, na gruncie tradycyjnych Kościołów chrześcijańskich rodzą się nowe
wspólnoty, związki wyznaniowe lub sekty o charakterze charyzmatycznym i
zielonoświątkowym”[7].
Dokonuje się jednak także proces
uzielonoświątkowienia wewnątrz tradycyjnych Kościołów chrześcijańskich.
Kobyliński wprowadził ten termin do polskiego języka teologicznego, a ma na
myśli proces głębokiej transformacji tychże Kościołów na poziomie głoszonej
doktryny, liturgii czy praktykowanych form życia religijnego. Chodzi o Kościół
katolicki na całym świecie, poszczególne denominacje protestanckie oraz tzw.
wolne Kościoły chrześcijańskie. W najmniejszym stopniu proces ten dotyka
Kościoły prawosławne, ze względu na mocne akcentowanie w nich konieczności
zachowania Tradycji. Jego efektem jest stopniowe przekształcanie
tradycyjnych Kościołów chrześcijańskich – katolickiego, luterańskiego,
reformowanego, anglikańskiego, episkopalnego czy metodystycznego – w jedną,
uniwersalną „wersję pentekostalną”.
Niestety są tego gorzkie owoce. Na
naszych oczach dokonuje się swoistego „uziemienia” chrześcijaństwa, jego
wewnętrznej dechrystianizacji, o której mówił papież Franciszek na
Wawelu, czyli sprowadzenia go na poziom zaspokajania podstawowych ludzkich
pragnień i potrzeb, a także redukcji do poziomu terapii. Gdyby rozwój
chrześcijaństwa miał dalej zmierzać w tym kierunku, to może dojść do zupełnego
wynaturzenia religii chrześcijańskiej.
Dlatego słusznie zauważa Margit Eckholt,
niemiecka teolog z Uniwersytetu w Osnabrück, że dla Kościoła
katolickiego fenomen pentekostalizmu stanowi nie tylko wyzwanie o charakterze
zewnętrznym, ale jest także poważnym zagrożeniem wewnątrzkościelnym, ponieważ
nurt zielonoświątkowy zaczyna od środka dogłębnie zmieniać współczesne oblicze
katolicyzmu[8]. Owszem pentekostalizm może być pewną szansą dla
katolików i wielu innych denominacji chrześcijańskich. Od chrześcijan
pentekostalnych możemy się uczyć spontaniczności, otwartości, zapału misyjnego,
chęci przekazywania słowa Bożego. Potrzeba jednak większej czujności
doktrynalnej i duszpasterskiej, aby pentekostalizacja nie doprowadziła do
narodzin jednej uniwersalnej i synkretycznej wersji
chrześcijaństwa.
Pomocą może nam być list Kongregacji Nauki Wiary
z 15 maja 2016 roku pt. Iuvenescit Ecclesia, zredagowany w trosce o
owocny i uporządkowany udział nowych zrzeszeń religijnych w komunii i misji
Kościoła. Autorzy dokumentu mówią o potrzebie otwartości na te zrzeszenia, by
dobrze wykorzystać drzemiący w nich potencjał, a równocześnie o potrzebie
czujności, rzetelnym diagnozowaniu i rozeznawaniu Bożego ducha w nich. Jeśli
bowiem ich współistnienie ma być harmonijne i budujące Kościół, to muszą
przynależeć do Kościoła lokalnego, być misyjnie otwarte i posłuszne pasterzom
(zob. zwłaszcza nr 17-18).
Tempo rozwoju chrześcijaństwa
zielonoświątkowego
Z badań amerykańskiego Centrum Studiów
Chrześcijaństwa Globalnego z siedzibą w jednej z bardziej znanych w USA
ewangelikalnych uczelni wyższych, w Gordon-Conwell Theological Seminary, w South
Hamilton w stanie Massachussets[9], wynika, że co 10 godzin
chrześcijanie w świecie zakładają nowy Kościół, związek wyznaniowy lub
sektę. Trudno się więc dziwić, że prowadzi to do coraz większej
fragmentaryzacji wspólnot chrześcijańskich.
Według ustaleń ks. Kobylińskiego, rozwój
wspólnot zielonoświątkowych na świecie przedstawia się następująco: Po
100 latach od chwili narodzin ruchu zielonoświątkowego w 1901 roku, wspólnoty te
liczyły 100 milionów wyznawców. Gwałtowny rozwój nastąpił w ostatnich kilkunastu
latach. Obecnie szacuje się, że jest już 600-800 milionów chrześcijan
zielonoświątkowych. W 2025 roku ma ich być miliard. Do tego trzeba dodać, że
biorąc pod uwagę rzeczywiste praktykowanie religii, a nie tylko formalną
przynależność kościelną, już dziś zielonoświątkowcy są największym wyznaniem
chrześcijańskim. Stąd wniosek, że religia chrześcijańska w wymiarze globalnym
podlega postępującej dekompozycji i staje się coraz bardziej zielonoświątkowa,
ale w wydaniu neopentekostalnym.
Główną przyczyną gwałtownego wzrostu
wielu wspólnot neopentekostalnych na całym świecie jest niezwykła atrakcyjność
nowych form religijności, które są przez nie rozwijane. Oferują człowiekowi
możliwość zaspokojenia podstawowych potrzeb: uzdrowienia i
zdrowia, przebaczenia, szczęścia i spełnienia. U podstaw jest
amerykańska Ewangelia sukcesu (Prosperity Gospel)
tudzież Ewangelia zdrowia i dobrobytu (Health and
Wealth Gospel), które głoszą, że zdrowie i powodzenie materialne są wyrazem
Bożego błogosławieństwa. Jest to niebezpieczna „reforma”
chrześcijaństwa, która może doprowadzić do jego całkowitego wynaturzenia, do
ściągnięcia religii chrześcijańskiej na poziom „opium dla ludu”.
W tej sytuacji mogą się sprawdzić prognozy
dotyczące rozwoju chrześcijaństwa globalnego. Niektórzy analitycy
przewidują[10], że w 2050 r. na trzech kontynentach Globalnego Południa –
tzn. w Azji, Afryce oraz Ameryce Łacińskiej – będzie mieszkać 80%
wszystkich chrześcijan świata, podczas gdy w 1900 r. ta grupa stanowiła jedynie
20%[11]. Gdy chodzi o poszczególne kraje, już w 2025 roku najwięcej chrześcijan
ma mieszkać w Chinach – 200 mln. Prognozuje się, że w 2030 roku w Państwie
Środka będzie ich aż 250 mln. Będą to w znakomitej większości chrześcijanie
zielonoświątkowi, których nauczanie o sukcesie życiowym i bogactwie jako
przejawie Bożego błogosławieństwa doskonale koresponduje ze współczesną
mentalnością chińskiego społeczeństwa[12].
Trzy fale rozwoju pentekostalizmu w
świecie
Mówi się powszechnie o trzech okresach,
czy falach rozwoju ruchu pentekostalnego w świecie. W pierwszym
okresie, od 1901 roku, pentekostalizm rozwijał się na przedłużeniu
ortodoksyjnego protestantyzmu i gardził tradycyjną pobożnością.
Akcentował takie doświadczenia ekstatyczne jak chrzest w Duchu Świętym
czy modlitwa językami, a w życiu charakteryzował się moralnym rygoryzmem i
ascetyczną formą życia. Członkowie pierwszych zborów zielonoświątkowych
prezentowali radykalnie konserwatywne podejście do kwestii ubioru kobiet i
mężczyzn, wyrażali krytyczny stosunek do kultury masowej, wzywali do zakazu
słuchania wielu rodzajów muzyki. Społeczna rola wierzących była ograniczona do
zachowania wierności Pismu Świętemu w świecie coraz bardziej dekadenckim.
Nawoływano do postaw zorientowanych na swego rodzaju ucieczkę ze świata
doczesnego, przy jednoczesnym podkreśleniu wartości życia pozagrobowego[13].
Druga fala, nazwana przez kręgi zielonoświątkowe
– w nawiązaniu do proroctwa Joela, zapisanego na kartach Starego Testamentu –
„deszczem jesiennym” (Jl 2, 23), rozpoczęła się w latach 50. ubiegłego wieku i w
formie ruchu charyzmatycznego przeniknęła do Kościołów tradycyjnych. Po tym jak
ów „deszcz jesienny” przeniknął do Kościoła katolickiego w Stanach Zjednoczonych
w 1967 roku, pentekostalizm drugiej fali zaczął się szybko rozwijać w
wielu krajach jako Katolicka Odnowa Charyzmatyczna. Na tym etapie
rozwoju ruchu zielonoświątkowego i uzielonoświątkawiania Kościołów tradycyjnych
„spektrum oczekiwanych znaków działania Ducha Bożego poszerzyło się nieco,
chociaż nadal oczekiwano, że chrzest w Duchu Świętym będzie się manifestował
przez modlitwę w językach”[14].
Trzecia fala rozwoju oznacza współczesny
neopentekostalizm, który narodził się w latach 80. XX wieku.
Doprowadził on do powstania bardzo wielu tzw. wolnych Kościołów, sekt i
związków wyznaniowych o charakterze ponaddenominacyjnym. Charakteryzuje
się szczególnie intensywną manifestacją znaków i cudów, która oznacza fizyczne
uzdrowienia, uwolnienia od demonów i inne somatyczne manifestacje mocy, które
przejawiały się np. przez często zbiorowe padanie na podłogę, histeryczny śmiech
i różnego rodzaju konwulsje[15].
Ks. Kobyliński stwierdza: „Nowość religijności
trzeciej fali polega na większym podkreśleniu tematyki uzdrowienia w Duchu
Świętym i wykorzystaniu Internetu, radia i telewizji do głoszenia Dobrej Nowiny.
Współczesny pentekostalizm wykorzystuje media elektroniczne i nowoczesne
strategie marketingowe. Istotą doświadczenia religijnego staje się Boskie
uzdrowienie i bywa, że kościoły stają się formą Pogotowia Ratunkowego dla
różnego rodzaju cierpienia duchowego i fizycznego, włącznie z biedą i
bezrobociem”[16].
Neopentekostalizm przekazuje wiernym to, co
święte zasadniczo nie poprzez Biblię – jak czynił to klasyczny pentekostalizm –
ale przez święte symbole jak namaszczenie olejem, nałożenie rąk, palenie
karteczek z prośbami modlitewnymi, różnego rodzaju egzorcyzmy, uwalnianie od
złych duchów itp. Inaczej aniżeli w początkowym pentekostalizmie, we
współczesnym ruchu zielonoświątkowym pobożność ludowa odgrywa bardzo ważną rolę
pozytywną. Dlatego w dzisiejszych wspólnotach zielonoświątkowych można spotkać
wiele elementów zaczerpniętych z religii afrykańskich: rozumienie obecności
złych duchów, ich wpływu na życie ludzi i różne metody uwalniania człowieka od
wszelkich form zła. Skutkiem tego zdają się być m.in. stosowane dzisiaj w Polsce
przez niektórych katolików tzw. nowe sakramentalia (woda
egzorcyzmowana, sól egzorcyzmowana i olej egzorcyzmowany), które mają
pomagać w przepędzaniu mocy złych duchów i chronić ludzi przed wpływem sił
demonicznych.
I dzieją się dziwne rzeczy; na świecie i coraz
częściej także w naszym Kościele. Po raz pierwszy w dziejach Kościoła
katolickiego, 20 maja 2015 roku, w Bazylice Katedralnej w stolicy Meksyku,
dokonano egzorcyzmu nad całym państwem. Wielki Egzorcyzm nad Meksykiem.
Analogicznego egzorcyzmu dokonano na Jasnej Górze w stosunku do Narodu
Polskiego, 15 października 2016 roku, w ramach nabożeństwa Wielkiej Pokuty.
Zamysł dobry, ale wykonanie, zwłaszcza trzeciej części nabożeństwa, miało nie
wiele wspólnego z pokutą. Takich Wielkich Egzorcyzmów nie znano przez 2000 lat.
Zawsze egzorcyzmowano osoby, a nie kraj czy Naród. Stąd zasadnicze pytanie, na
jakich podstawach teologicznych opiera się tego typu kolektywne uwalnianie
całych regionów i krajów?
Współczesny pentekostalizm rozwija też
bardzo teologię materialnego sukcesu i dobrobytu oraz całkowite wyzwolenie z
tradycyjnych norm, odnoszących się do zewnętrznej świętości. To czyni
zeń ruch mocno zorientowany na doczesność. Tego rodzaju religijność ma
zapewnić człowiekowi całkowitą samorealizację w teraźniejszości.
Kościoły neopentekostalne są zorganizowane hierarchicznie jak duże
przedsiębiorstwa czy koncerny międzynarodowe. W Brazylii potęga finansowa,
medialna i rynkowa Uniwersalnego Kościoła Królestwa Bożego (Igreija
Universal do Reino de Deus), jednego z nowych Kościołów pentekostalnych,
jest porównywana z największymi koncernami działającymi w tym kraju.
Liderzy wspólnot zielonoświątkowych podejmują decyzje, które są
przekazywane ich podwładnym. Członkowie tego rodzaju wspólnot, na wzór wielkich
korporacji, są zobowiązani do szczególnego posłuszeństwa w stosunku do swoich
liderów, którzy często podejmują decyzje dotyczące osobistego życia członków
swoich wspólnot[17].
Zasadnicze elementy współczesnej
religijności pentekostalnej
„Zielonoświątkowcy – pisze Andrzej Migda –
wyrażają powszechne przekonanie o możliwości nawiązania niezapośredniczonej,
bezpośredniej komunikacji z Bogiem. Nie odbywa się ona za pośrednictwem księgi,
sakramentu, drugiego człowieka, czyjejś posługi, lecz bezpośrednio”[18]. W ten
sposób kwestionuje się tradycyjne przekonanie katolickie, zgodnie z którym
doświadczamy Boga w sposób jedynie pośredni, ponieważ bezpośredni kontakt z
Bogiem jest wyjątkowym darem, typowym dla przeżyć mistycznych. Dlatego jest coś
na rzeczy w stwierdzeniu Migdy, że „społeczności pentekostalne tworzą ludzie
spragnieni mistycyzmu. […], którzy czują, że stare formy wiary wypaliły się,
którzy silnie odczuwają potrzebę cudów”[19]. Trzeba się też zgodzić z jego tezą,
że pentekostalizm jawi się jako spontaniczna ekspresja ludowej religijności.
Jako taki pentekostalizm urzeczywistnia się w
formie wielu autonomicznych Kościołów i związków wyznaniowych, które
charakteryzuje wiara w konieczność świadomego odrodzenia przez uznanie Jezusa za
„osobistego Zbawiciela”, intensywne przeżywanie obecności Ducha Świętego,
doświadczenie tzw. chrztu w Duchu Świętym oraz praktykowanie Jego darów. W łonie
Kościołów tradycyjnych różne przejawy pentekostalizmu występują w niektórych
grupach formacyjnych i wspólnotach charyzmatycznych.
Charakteryzując religijność pentekostalną ks.
Kobyliński zwraca uwagę na trzy elementy. Po pierwsze mamy do czynienia z
powiązaniem wiary, emocjonalnej wrażliwości oraz doświadczenia. W przeżywaniu
Boga liczy się nade wszystko moje osobiste doświadczenie, którego najczęściej
ani się nie ocenia ani weryfikuje. Stąd, w miejsce sola scriptura
wchodzi zasada sola experientia. Konkretne doświadczenie religijne
interpretuje się w odniesieniu do tekstu Pisma Świętego, najczęściej
fundamentalnie rozumianego. Dlatego reprezentant środowiska
neopentekostalnego zdaje się mówić: „Wierzę, ponieważ doświadczam”.
Uznaje się takie podejście za jedynie słuszne, w odpowiedzi na
przeintelektualizowanie dotychczasowych form chrześcijańskiego kultu i
pobożności[20].
Po drugie, charakteryzując religijność
pentekostalną trzeba stwierdzić, że zielonoświątkowcy i zwolennicy
ruchów zielonoświątkowych w znacznej mierze kwestionują tradycyjną teologię
katolicką i protestancką, tworząc własną wizję religii, moralności i życia
społecznego. W ich przekonaniu wszystkie nadzwyczajne zjawiska, jak np.
cuda i uzdrowienia opisane w Biblii, mogą występować z taką samą częstotliwością
także dzisiaj, jeśli odpowiednio żywa będzie wiara członków kościołów czy grup
modlitewnych. Dlatego w pentekostalizmie współczesnym mamy do czynienia
z „religijnością mirakularną”, którą znamionuje wyeksponowanie cudu jako
fundamentu religii. Przedstawiciele nurtu zielonoświątkowego są
przekonani, że także w XXI wieku wciąż da się zaobserwować spektakularne oznaki
aktywności mocy Bożej w życiu człowieka wierzącego, tak jak to było w czasach
apostolskich[21].
Po trzecie, zjawiskiem typowym dla
religijności pentekostalnej są objawy psychosomatyczne, występujące w trakcie
wielu różnych spotkań modlitewnych, które przejawiają się w postaci drgawek
ciała, spazmatycznego śmiechu lub zjawiska tzw. upadków w duchu. W
psychologii religii takie zachowania są klasyfikowane jako przejawy
„odmiennych stanów świadomości”. A ponieważ nowi członkowie
wspólnot charyzmatycznych są szkoleni, jak osiągnąć możliwość przeżywania stanów
ekstatycznych i mistycznych, nie można wykluczyć, że „zielonoświątkowe fenomeny
psychosomatyczne powstają wskutek tych samych mechanizmów psychicznych, które
umożliwiają transy szamańskie, stąpanie po rozżarzonych węglach czy tańce
derwiszów”[22].
Pan Andrzej Migda[23] twierdzi, że pentekostalny
ruch prorocki wykazuje wiele strukturalnych podobieństw do praktyk znanych z
szamanizmu, nawiązuje do doświadczenia pierwotnego, cechującego się myśleniem
prelogicznym. Szamańska wizja świata jest pełna duchów, kwestionuje naukowe
podejście do rzeczywistości oraz nie uznaje podziału na świat naturalny i
nadnaturalny – oba przenikają się wzajemnie.
Zdaniem Migdy, odzwierciedlenie doświadczeń
inicjacyjnych szamana występuje w „odmiennych stanach świadomości” znanego
pastora zielonoświątkowego Todda Bentleya, który zapoczątkował słynne
przebudzenie w Lakeland na Florydzie w 2008 r. Migda twierdzi, że „w tym
przypadku możemy zobaczyć, w jaki sposób szamanizm funkcjonuje na płaszczyźnie
mistycyzmu pentekostalnego, wykorzystując funkcjonujące w kulturze popularnej
elementy związane z UFO oraz filmami z gatunku science fiction. (…)
Język takiej mistyki nasycony realizmem i sensualizmem oddala się od
protestanckiego pierwowzoru. Sięga głęboko do korzeni doświadczenia religijnego,
odwołując się zarówno do szamańskich schematów narracyjnych, jak i wizji
spokrewnionych z popkulturową fantastyką”[24].
Proces pentekostalizacji
w Polsce
Wiele wskazuje na to, że od ok. 2007 r. w naszym
kraju można mówić o bardzo poważnym przyspieszeniu procesu pentekostalizacji
życia religijnego i zastępowaniu tradycyjnych form pobożności katolickiej nową
religijnością zborów zielonoświątkowych. Zdaniem ks. Kobylińskiego,
„przenikanie idei pentekostalnych do religijności katolickiej dotyczy
dzisiaj wielu sfer naszego życia kościelnego: seminariów duchownych, zakonów
męskich i żeńskich, duszpasterstwa akademickiego, nauczania religii w szkole,
ruchu oazowego oraz innych ruchów religijnych i wspólnot modlitewnych, Szkół
Nowej Ewangelizacji, duszpasterstwa parafialnego itp.”[25]. Ten sam
Autor zwraca też uwagę na trzy zjawiska specyficzne dla rozwoju
pentekostalizacji chrześcijaństwa nad Wisłą.
Najpierw, nietrudno zauważyć wzajemne przenikanie
się, często większe niż w innych krajach, zborów stricte
zielonoświątkowych i katolickich wspólnot charyzmatycznych. Do rzadkości
należy występowanie z Kościoła katolickiego i tworzenie nowych struktur.
Wcześniej, 30% wspólnot Odnowy w Duchu Świętym tworzyło nowe zbory, zwłaszcza w
90. latach XX wieku. Natomiast dziś obserwujemy uzielonoświąkowianie katolicyzmu
w Polsce.
Sytuacja w naszym kraju wygląda w ten sposób, że
mamy zarejestrowanych kilkadziesiąt Kościołów zielonoświątkowych, m.in.:
Kościół Boży w Chrystusie, Zbór Stanowczych Chrześcijan,
Chrześcijańską Wspólnotę Zielonoświątkową czy Kościół Chrześcijan
Wiary Ewangelicznej. „Do ruchu zielonoświątkowego – twierdzi Migda –
zaliczyć trzeba również katolickie wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Dopiero tak
szeroko ujęty pentekostalizm może nam dać pełen obraz ruchu zielonoświątkowego w
Polsce. (…) Trudno mówić w Polsce o zielonoświątkowcach i charyzmatykach jako o
dwóch oddzielnych ruchach, mając świadomość, że wielu pastorów
zielonoświątkowych oraz członków ich zborów ma za sobą formację w katolickich
grupach Odnowy w Duchu Świętym”[26].
Choć trudno zgodzić się z tego typu uproszczoną i
uogólnioną diagnozą, to jednak nie ulega wątpliwości, że ma miejsce przenikanie
religijności pentekostalnej w katolickie środowiska wiary. Ujawnia się to choćby
w tym, że przesadnie rozbudzane emocje podczas spotkań religijnych
powodują częstokroć psychosomatyczne następstwa: omdlenia, upadki, drgawki,
konwulsje, spazmatyczny śmiech, trans. I niestety, te właśnie zjawiska
stają się coraz bardziej stałym elementem krajobrazu religijnego w Polsce.
Spoczynek w duchu występuje w wielu grupach: w
kościołach parafialnych, w zakonach, w sanktuariach maryjnych, w seminariach
duchownych, na rekolekcjach oazowych, w duszpasterstwie akademickim, w trakcie
rekolekcji adwentowych czy wielkopostnych, w Szkołach Nowej Ewangelizacji itd.
Doznają go duchowni, osoby konsekrowane, wierni świeccy, nawet młodzież i
dzieci.
W marcu 2016 r. media ogólnopolskie informowały o
rekolekcjach szkolnych w Lesznie. Zostały one zorganizowane dla sześciu szkół,
żeby uczcić 1050. rocznicę Chrztu Polski. Wzięło w nich udział ok. 700 osób. W
trakcie nabożeństw niektóre dzieci padały na ziemię, trzęsły się, krzyczały,
traciły przytomność. W marcu 2015 r. media ogólnopolskie informowały o
trzydniowych rekolekcjach wielkopostnych w Gryficach, w których wzięło udział
ok. 1000 uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych z powiatu gryfickiego.
Podczas spotkania niektórzy młodzi uczestnicy zanosili się płaczem, a nawet
mdleli. Gdy już podnosili się z ziemi sami, zachowywali się dziwnie: zataczali
się, wybuchali histerycznym śmiechem czy płaczem. Tymczasem w relacjach mediów
katolickich, czy w komentarzach teologów katolickich trudno znaleźć krytyczną
uwagę.
Z kolei, gdy chodzi o wspólnoty stricte
zielonoświątkowe można zauważyć, że oddalają się od typowego ortodoksyjnego
protestantyzmu czy luterańskiego neopietyzmu, z którymi zielonoświątkowcy byli
głęboko związani w ramach klasycznego pentekostalizmu w pierwszej połowie XX
wieku. Zbliżają się natomiast coraz bardziej w swym nauczaniu i formach
pobożności do charyzmatycznego katolicyzmu. Wymownym tego znakiem jest m.in. to,
że już nader rzadko spotyka się w polskich zborach zielonoświątkowych postawy
antykatolickie powszechne w latach 80., gdy przedstawiano Kościół katolicki jako
biblijną nierządnicę, której porzucenie jest warunkiem wejścia do Królestwa
Niebieskiego[27].
Drugim elementem, wyróżniającym polski nurt
pentekostalny, jest swego rodzaju mesjanizm narodowy, tzn. przekonanie,
że chrześcijaństwo w Polsce – po przeżyciu tzw. przebudzenia charyzmatycznego –
ma do odegrania ważną dziejową misję w stosunku do całego świata. Tego
rodzaju przekonanie pojawia się w bardzo wielu wypowiedziach duchownych i
świeckich liderów charyzmatycznych. Jednym z bardzo znamiennych przykładów
takiego myślenia jest wypowiedź pana Lecha Dokowicza, reżysera i producenta
filmowego, który stanowi ważny punkt odniesienia w polskich środowiskach
penktekostalnych. W jednym z wywiadów współtwórca filmu Duch został
zapytany o to, czego szukają nad Wisłą tacy kaznodzieje charyzmatyczni, jak
James Manjackal i Rufus Pereira z Indii, Antonello Cadeddu z Brazylii czy John
Bashobora z Ugandy, którzy w ostatnich latach gromadzą na swoich spotkaniach w
naszym kraju dziesiątki tysięcy ludzi? „Oni niczego nie szukają – odpowiada Lech
Dokowicz. Oni przynoszą. To są prorocy, apostołowie, których Pan posyła, aby
przebudzić nasz kraj. Według słów niektórych z nich, Pan Bóg rozpoczyna
reewangelizację świata na różnych kontynentach od pojedynczych krajów. Od Polski
ma się rozpocząć reewangelizacja Europy. Ale jest to zadanie warunkowe. Aby
Polska mogła stać się światłem dla naszego kontynentu, Polacy muszą najpierw
powrócić do gorącej wiary naszych ojców. Dlatego Pan Bóg z krańców świata posyła
do nas ludzi posługujących w Jego mocy, aby kładąc ręce, przebudzili i umocnili
tych, którzy przygotują nasz kraj do tego zadania”[28]. Wówczas zaczęto też
mówić o jakimś dziwnym i bliżej nieznanym programie przebudzenia Kościoła w
Polsce.
Trzecim elementem, charakteryzującym
pentekostalizację chrześcijaństwa w Polsce jest swego rodzaju
antyintelektualizm, który ujawnił się m.in. w praktykowaniu tzw.
spowiedzi furtkowej, czy stosowaniu magicznych obrzędów przez niektórych
duchownych. Nawet jeśli sytuacja ta zmienia się obecnie, to ciągle
można spotkać w wielu zborach zielonoświątkowych i katolickich wspólnotach
charyzmatycznych postawy niechętne naukowemu dyskursowi oraz refleksji
teologicznej. W ostatnich latach – twierdzi Migda – widać wyraźny wzrost
zainteresowania różnego rodzaju szkołami biblijnymi, jednak nie zmienia to
sytuacji, że brakuje wydawnictw naukowych opisujących krytycznie
recepcję napływających do Polski zielonoświątkowych idei religijnych.
Istnieje natomiast duża liczba literatury tłumaczonej z języka angielskiego,
która wypełnia powstałą lukę wydawniczą i dostarcza wielu przykładów opisujących
możliwości rozwoju nowej duchowości. Taka sytuacja powoduje, że pastorzy i
liderzy podejmują próby przeniesienia na grunt polski idei religijnych
przedstawionych w tych publikacjach. Trzeba też dopowiedzieć, że wydawane w
Polsce książki stanowią dla wiernych zasadniczo inspirację do działania, rzadko
do intelektualnego namysłu[29].
Etyczne zagrożenia związane z
pentekostalizacją chrześcijaństwa
Etyka wspólnot pentekostalnych opiera się
prawie wyłącznie na nauczaniu zawartym w Piśmie Świętym. Wśród
charyzmatyków występuje bardzo często skrajny biblicyzm, czyli
dosłowne rozumienie tekstu świętego, oraz podejście fideistyczne. W pewnym
sensie neopentekostalizm kwestionuje, bądź lekceważy dwa tysiące lat
chrześcijańskiej refleksji filozoficznej i teologicznej nad tajemnicą Boga,
człowieka i świata. Dlatego ogólnoświatowy rozwój ruchu pentekostalnego
rodzi wiele nowych i trudnych problemów etycznych i moralnych.
Po pierwsze, bardzo często w nauczaniu
wielu liderów zielonoświątkowych mamy do czynienia z daleko posuniętym
synkretyzmem religijnym. Niestety, słuchacze nie mają najczęściej
świadomości, że treści religijne, które bezkrytycznie przyjmują, są obce dla
Kościoła do którego obecnie należą. Bywa, że katolicy przyjmują zielonoświątkowe
rozumienie cudu, uzdrowienia, interpretacji Pisma św., obecności w naszym życiu
złych duchów czy opętania.
Po drugie, poważny problem etyczny
dotyczy prezentowania przez liderów charyzmatycznych wielu zdarzeń, zjawisk,
orędzi lub proroctw jako rzekomo nadprzyrodzonych, podczas gdy wiele argumentów
przemawia za tym, że mają one charakter czysto naturalny. Można tutaj
mówić o nieuczciwości lub niezawinionym wprowadzaniu ludzi w błąd. Przykładem
nieuczciwych praktyk może być interpretowanie wybudzenia człowieka ze śpiączki
mózgowej lub ze stanu kataleptycznego jako wskrzeszenia. Spektakularnym
przykładem błędnego interpretowania zjawisk naturalnych i uznawania ich za
nadprzyrodzone jest dość częsty brak uchwycenia różnicy między
glosolalią jako „modlitwą w językach” a jubilacją jako modlitwą głośną, ale
całkowicie niezrozumiałą, ponieważ wyrażaną bez sylab tworzących konkretne i
zrozumiałe słowa (łac. jubilare – krzyczeć z radości). Gdy w
pierwotnym chrześcijaństwie mówiono o darze języków jako zjawisku
nadrzyrodzonym, to rozumiano je jako posługiwanie się niewyuczonym i osobiście
nieznanym, ale jednak rzeczywistym językiem obcym. Dla św. Augustyna dar języków
był udzieloną przez Boga zdolnością porozumiewania się. Natomiast jubilację
rozumiał jako wydawanie przez człowieka dźwięków, które wyrażają to, czego się
nie da wyrazić słowami; nieskrępowane wyrażanie radości, wychodzące poza sferę
sylab, wyrazów i języka, występujące przy żniwach czy winobraniu. Ma więc rację
bp Andrzej Siemieniewski, że „charyzmatyczną glosolalię nazywaną we współczesnej
Odnowie w Duchu Świętym »modlitwą językami« roztropniej byłoby interpretować
jako coś analogicznego do starożytnej jubilacji”[30].
Po trzecie, zdecydowany sprzeciw powinny budzić
wszelkie formy psychomanipulacji, stosowane podczas niektórych spotkań. Narusza
się prywatność ludzi, ich wolność, a to może prowadzić do różnych form
zniewolenia lub rozbicia psychicznego. Analogicznie do relacji lekarz – pacjent,
także w relacji liderów charyzmatycznych do członków wspólnot religijnych
powinna obowiązywać zasada świadomej zgody. Chodzi o obowiązek uprzedniego
wyjaśnienia uczestnikom spotkań modlitewnych tego, co będzie mieć miejsce, aby
mogli świadomie i w sposób wolny podjąć decyzję.
Spektakularnym przykładem nieetycznych zachowań o
charakterze psychomanipulacyjnym jest stosowanie w wielu wspólnotach religijnych
tzw. Toronto Blessing, nazywanego także „darem
śmiechu”. Chodzi tutaj o wywoływanie u uczestników dziwnych form
histerycznego śmiechu lub wprowadzanie ich w różne formy transu czy
histerii[31]. Niepokoi fakt, że choć w wielu środowiskach charyzmatycznych
uznano Toronto Blessing za przejaw oszustwa ze strony złych mocy i
działalność demoniczną, nadal w wielu krajach na świecie liderzy pentekostalni
wywołują u uczestników spotkań ataki histerycznego, niepohamowanego śmiechu lub
płaczu, stany „upojenia w duchu” polegające na utracie wszelkiej kontroli nad
ciałem i mową, aż po wydawanie przez uczestników tego typu nabożeństw
zwierzęcych odgłosów (np. świni, psa, lwa, koguta itp.), które rzekomo są darem
Boga i mają prorocze znaczenie. Czasem wywołuje się tzw. rodzenie w
duchu: „zarówno mężczyźni, jak i kobiety przybierają pozycje znane z
położnictwa. Wydają przy tym odgłosy, jakby rzeczywiście przeżywali bóle
porodowe. Sytuacje takie stanowiły pewnego rodzaju akcje prorocze mające na celu
zilustrowanie działania Ducha Świętego, który właśnie miał rodzić nowe
przebudzenie”[32]. Wszystko to jest dziś praktykowane także w Polsce
przez niektórych liderów i księży, a wierni zupełnie nie zdają sobie sprawy z
tego, że są manipulowani. Szczególnie dramatyczne i naganne moralnie
jest stosowanie tego typu psychomanipulacji w stosunku do osób nieletnich.
Po czwarte, poważnym problemem etycznym
są też różnego rodzaju nadużycia związane z uzdrawianiem fizycznym i
duchowym. Oczywiście spotkania charyzmatyczne mogą pomóc niektórym
chorym i cierpiącym, ale niejednokrotnie dochodzi do sytuacji, w których doznają
różnego rodzaju uszczerbku na zdrowiu ciała i duszy. Niestety, niektórzy
liderzy charyzmatyczni stawiają zbyt łatwo i pochopnie diagnozy dotyczące stanu
zdrowia innych ludzi. Czasami tego rodzaju opinie mogą być tak
sugestywne, że osoby autentycznie chore rezygnują z koniecznego leczenia
medycznego. Można spotkać sytuacje, w których ktoś przestaje przyjmować
konieczne lekarstwa, ponieważ chwilowo poczuł się lepiej podczas Mszy świętej,
czy nabożeństwa z modlitwą o uzdrowienie. Potrzeba wiele ostrożności,
odpowiedzialności i odróżniania – szczególnie w stosunku do ludzi chorych i
cierpiących – tego, co naturalne, od tego, co nadprzyrodzone.
Implikacje pastoralne
Dziś w dniu wspomnienia św. Franciszka Salezego
staje nam przed oczyma jego Filotea – zakreślona przez niego dobrze ułożona
droga do życia pobożnego. Niestety na tym poziomie w dzisiejszym życiu Kościoła
w Polsce ma miejsce duże zamieszanie. Przyczyn jest wiele, a objawy zdumiewają i
niepokoją coraz bardziej: zalew objawień prywatnych, które się
nadmiernie wartościuje (m.in. Anioła Stróża Polski), magia wiary w
cudowną przemianę rzeczywistości ziemskiej, połączona z odnową
mesjanizmu polskiego, dziwne praktyki w sferze obrzędowości
religijnej, czerpanie z demonologii afrykańskiej,
zwłaszcza w niektórych środowiskach egzorcystów, sprowadzanie
chrześcijaństwa do poziomu terapii, i inne.
Przy tym szczególnie niepokoi częste
lekceważenie nauczania Magisterium Kościoła i przepisów liturgicznych.
Dobrą ilustracją tego stanu rzeczy jest ogłoszona w 2000 roku, przez Kongregację
Nauki Wiary, instrukcja Ardens felicitatis desiderium na temat modlitwy
o uzdrowienie. Została wydana z myślą o uregulowaniu posługi tą modlitwą.
Niestety jest w naszym Kościele prawie nieznana i trudno się dziwić, że Msze św.
i nabożeństwa z modlitwą o uzdrowienie są kształtowane na miarę pomysłów, tych
którzy je animują. A przecież główne kryterium odróżnienia prawidłowo
funkcjonującej wspólnoty Kościoła od takiej, w której się źle zaczyna dziać,
bądź już źle się dzieje, to zgodność praktyk i nauczania danej wspólnoty z
nauczaniem Magisterium Kościoła.
Bardzo wymowna jest także reakcja niektórych
środowisk w naszym Kościele na dwa dekrety KEP: jeden dotyczący tzw. spowiedzi
furtkowej, drugi – grzechu i uzdrowienia międzypokoleniowego. Złość na forach
internetowych, atak na biskupów i zejście do podziemia. Tymczasem tzw.
spowiedź furtkowa powstała jako wynik połączenia dwóch zjawisk.
Na początku lat 90. ubiegłego wieku liderzy zielonoświątkowi zaczęli promować w
Polsce koncepcję tzw. zagrożeń duchowych. Istotą tego nowego nauczania było
przekonanie, że zły duch może się dostać do naszego życia choćby dlatego, że
słuchamy określonych zespołów rockowych, nosimy pewne stroje itp. W ostatnich
latach polscy twórcy furtek złego ducha dodali do koncepcji zagrożeń duchowych
pewne elementy afrykańskiej antropologii i kosmologii.
Ten nowy, dziwny świat przenika coraz
bardziej naszą religijność Kościoła katolickiego w Polsce. Towarzyszy
temu zupełnie bezkrytyczne odniesienie do tego, co lansują przyjezdni
misjonarze. Powierzamy im prowadzenie Rekolekcji Narodowych, właściwie
nie wiedząc do końca, kim są? Nie wiemy, co zawiera program przebudzenia
Kościoła w Polsce? Coraz więcej naszych księży wprowadza wiernych w stan
upadku, hipnozy, transu, utraty świadomości, histerycznego śmiechu, dokonując
psychomanipulacji, bez wiedzy i zgody uczestników. W ramach Pokuty
Narodowej na Jasnej Górze ma miejsce obnażanie grzechów przodków i jest
egzorcyzm Narodu. Tzw. nowe sakramentalia (woda egzorcyzmowana, sól
egzorcyzmowana i olej egzorcyzmowany) stosuje się jako środki, które mają
pomagać w przepędzaniu mocy złych duchów i chronić ludzi przed wpływem sił
demonicznych. Przecież to nie jest świat Bożego Ducha!
Po owocach rozpoznajemy świat próżnego ducha
ludzkiego, a tu i tam ujawnia się działanie złego ducha. Nie wolno nam
narażać naszych wiernych. Kto weźmie odpowiedzialność za ich duchowe i
życiowe poturbowanie. Dlatego, uważam, że trzeba o tym głośno mówić i głośno z
innymi myśleć. Trzeba podjąć konkretne badania tych zjawisk, je opiniować, tak w
celach profilaktycznych, jak i z myślą o terapii pogubionych. Sytuacja jest
poważna, ponieważ najtrudniej uzdrowić wiarę zmutowaną. Trudno
odbudować zdrową tożsamość.
Rzecz jasna w obszarze podejrzanych praktyk
religijnych nie można się poruszać, jak słoń w składzie porcelany. Trzeba zrobić
wszystko, by w porządkowaniu zaistniałej sytuacji nie wylewać dziecka z kąpielą.
Nie można jej rozpatrywać w skali biało-czarne. To sytuacja, o której mówi Jezus
w Ewangelii w obrazie kąkolu posianego na dobrym polu. Stąd nie chodzi o
piętnowanie, ale odsłanianie tego co chore i o cierpliwe uzdrawianie; nazywanie
schorzeń po imieniu, bez arbitralnego potępiania.
Potrzeba zatem solidnego zbadania różnorakich
zjawisk i ich form, zdiagnozowania ich i zaopiniowania. Potrzeba badań
filozoficznych, teologicznych, socjologicznych i etnograficznych, żeby lepiej
uchwycić i rozumieć proces pentekostalizacji. Pomocą mogą być istniejące
opracowania i spokojne analizowanie zachowań w danym środowisku kościelnym[33].
Potrzeba też pozytywnego pokazywania, jak ma być i jaką drogą doprowadzić do
uzdrowienia schorzałych sfer i konkretnego środowiska. Trzeba też mówić o tych
sprawach w wykładach seminaryjnych, zwłaszcza na teologii pastoralnej i w ramach
formacji stałej duchowieństwa i osób konsekrowanych.
Przypisy
[1] Od 2015 r. adiunkt z habilitacją w Katedrze
Etyki Współczesnej w Instytucie Filozofii UKSW w Warszawie. [2] Sam uznaje za
podstawowe opracowanie następującą pozycję: Etyczne aspekty współczesnej
pentekostalizacji chrześcijaństwa, „Studia Philosophiae Christianae”
50(2014) 3, s. 91-129. [3] Por. L. Misiarczyk, Czy Kościołowi
katolickiemu w Polsce rzeczywiście grozi pentekostalizacja? [4] Ks.
Andrzej Choromański, pracownik Papieskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan, mówiąc
w Kamieniu Śląskim o Globalnym Forum Chrześcijańskim (w ramach
międzynarodowej konferencji naukowej pt. Aktualny stan ekumenii, 28
maja 2016 r.), stwierdził, że u jego genezy jest pentekostalizm ruchu
zielonoświątkowego, zjawisko, które zmieniło wspólnoty zielonoświątkowe, ruchy
ewangelikalne, a nawet wspólnoty charyzmatyczne tradycyjnych Kościołów. Jego
konsekwencją jest rozwój chrześcijaństwa przeżycia, doświadczenia
(subiektywnego) w miejsce „chrześcijaństwa głowy” i trudno się dziwić, że
wspólnoty pentekostalne nie są zainteresowane klasycznym ekumenizmem. Z myślą o
dialogu z nimi powstało Globalne Forum Chrześcijańskie, które jest
platformą spotkania chrześcijan celem dzielenia się doświadczeniem wiary, bez
jakichkolwiek wspólnych dążeń i zobowiązań. [5] W dniach 15-17 kwietnia 2016
r. w Uniwersytecie w Chicago miała miejsce konferencja naukowa pt. Ogień z
nieba: pentekostalizm, katolicyzm i Duch w świecie. Sympozjum zostało
zorganizowane w ramach corocznego Tygodnia Światowego Katolicyzmu (World
Catholicism Week) i zgromadziło kilkudziesięciu mówców z całego świata, a
poświęcono je problemom związanym z pentekostalizacją chrześcijaństwa. W
referatach omawiano zagadnienia dotyczące m.in. rozumienia zła i szatana,
różnych wizji demonologii w Afryce i świecie zachodnim, współczesnych wyzwań
ekumenicznych. [6] Franciszek, Między kanapą a odwagą. Wszystko, co
powiedział papież podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, Wydawnictwo
Znak, Kraków 2016, s. 42-43. [7] Kobyliński, Etyczne aspekty współczesnej
pentekostalizacji chrześcijaństwa, s. 94. [8] M. Eckholt,
Pentekostalisierung des Christentums? Zur Rekonfiguration „der religiösen
Landkarte in Lateinamerika“, Stimmen der Zeit (2013)13, s. 519−520. [9]
Według danych opublikowanych przez ten ośrodek badawczy, który monitoruje rozwój
wszystkich denominacji chrześcijańskich na całym świecie, w 1900 r. było na
świecie 1600 denominacji chrześcijańskich, czyli różnego rodzaju kościołów,
związków wyznaniowych i sekt. 100 lat później liczba ta wzrosła do 34000
podmiotów. W roku 2012 istniało w świecie już 43000 denominacji
chrześcijańskich, natomiast w przyszłości, na rok 2025 przewiduje się aż 55000
denominacji chrześcijańskich. [10] Por. T. M. Johnson, G. A. Zurlo, A. W.
Hickman, P. F. Crossing, Christianity 2016: Latin America and Projecting
Religion to 2050, „International Bulletin of Mission Research” 40(2016)1,
s. 22-29. [11] Por. B. Grim, T. Johnson, V. Skirbekk, G. A. Zurlo (red.),
Yearbook of International Religious Demography2015, Leiden – Boston
2015; B. Grim, T. Johnson, V. Skirbekk, G. A. Zurlo (red.), Yearbook of
International Religious Demography 2014, Leiden – Boston 2014. [12] Por.
Kobyliński, Etyczne aspekty współczesnej pentekostalizacji
chrześcijaństwa, s. 99-101. [13] Por. tamże, s. 107. [14] A. Kowal,
Ekumenizm czy obrona jedności, http://www.apologetyka.katolik.pl
(dostęp: 5 maja 2013 r.). Dochodziło czasem do schizmy konkretnych wspólnot z
Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej. [15] Zob. Kobyliński, Etyczne aspekty
współczesnej pentekostalizacji chrześcijaństwa, s. 108. [16]
Tamże. [17] Zob. tamże, s. 109n. [18] A. Migda, Mistycyzm
pentekostalny w Polsce, Kraków 2013, s. 13. [19] Tamże, s. 361. [20]
W komentarzu ks. Kobyliński zauważa, że wskutek takiego podejścia prawdy
religijne są nie tyle poznawane, ile przeżywane w sposób emocjonalny i czysto
subiektywny. Trudno się więc dziwić, że od lat 90. XX wieku w ruchu
charyzmatycznym rośnie tendencja do wprowadzania na szeroką skalę nowych
technologii akustycznych i efektów multimedialnych. W pentekostalnym
doświadczeniu religijnym to właśnie muzyka, dźwięk i światło zaczynają odgrywać
zdecydowanie dominującą rolę. Tak jest m.in. w ramach tzw. Wieczorów
Uwielbienia. Kobyliński, Etyczne aspekty współczesnej pentekostalizacji
chrześcijaństwa, s. 105. [21] Por. W. A. Grudem, R. B. Gaffin Jr., R. L.
Saucy, S. Storms, D. A. Oss, Dary Ducha we współczesnym Kościele. Cztery
stanowiska, tłum. M. Wilkosz, Katowice 2008. [22] Migda, Mistycyzm
pentekostalny w Polsce, s. 198. [23]Andrzej Migda jest religioznawcą,
pracownikiem Instytutu Religioznawstwa UJ. Jego zainteresowania badawcze
oscylują wokół biblistyki, demonologii, mistycyzmu oraz psychologii religii.
Szczególnie bliskie są mu zagadnienia związane z historią chrześcijaństwa, a
zwłaszcza protestantyzmu. [24] Tamże, s. 295−296. [25] Kobyliński,
Etyczne aspekty współczesnej pentekostalizacji chrześcijaństwa, s.
111. [26] Migda, Mistycyzm pentekostalny w Polsce, s. 177n. [27]
Por. tamże, s. 14. [28] Przegrupowanie sił – O nakładaniu rąk,
potędze Ducha i walce duchowej, jakiej jeszcze nie było. Z Lechem Dokowiczem
rozmawia Marcin Jakimowicz, GN 89(2011) 25, s. 15. [29] Por. Migda,
Mistycyzm pentekostalny w Polsce, s. 17. [30] A. Siemieniewski,
Czy Kościół pierwszych wieków znał modlitwę w językach?,
http://www.apologetyka.katolik.pl (dostęp: 10 maja 2013 r.). [31] Pod koniec
stycznia 1994 roku mały charyzmatyczny kościół Vineyard na
lotnisku w Toronto doświadczył czegoś, co uznano za nowe wylanie Ducha Świętego.
W czasie nabożeństw Toronto Blessing uczestnicy padali w Duchu, mówili
językami, wpadali w euforyczne stany tj. śmiech, płacz, drżenie ciała. Ludzie
omdlewali, wykonywali nietypowe ruchy i wydawali różnego rodzaju dźwięki, w tym
odgłosy wydawane przez zwierzęta, co doprowadziło do wielu kontrowersji. O
przeżywanym tam i później na całym świecie wielkim ożywieniu miały świadczyć
najróżniejsze „namaszczenia przez Ducha Świętego”. Główną wizytówką stał się
niekontrolowany, głośny śmiech w czasie nabożeństwa, omdlenia i padanie pod mocą
Ducha co miało być wyrazem szczególnej obecności Bożej. Tłumaczono, że te
wszystkie objawy były właściwe i potrzebne innym wierzącym a osoby zachowujące
się tak podczas nabożeństw były „pijane Duchem Świętym”. Kościoły
zielonoświątkowe z reguły zdystansowały się od tych zjawisk i je skrytykowały.
Natomiast charyzmatycy, także z Kościołów historycznych, przyjmowali je z
entuzjazmem. W styczniu 1996 roku zbór w Toronto został wyłączony z Vineyard i
istnieje jako niezależny Kościół. Znany jest jako Toronto Airport Christian
Fellowship. [32] Migda, Mistycyzm pentekostalny w Polsce, s.
167. [33] Na spotkaniu w Głuchołazach dziekani wydziałów teologicznych w
Polsce wyrazili gotowość podjęcia projektu badawczego z tego zakresu. Sprawie
będzie się przyglądać Komisja Nauki Wiary KEP.
Bp Andrzej Czaja – biskup diecezjalny
opolski.
Źródło: Formacja Stała Kapłanów Diecezji Tarnowskiej (http://formacja.diecezja.tarnow.pl)
|