z Watykanu
Audiencja ogólna: Kościół-matka uczy nas miłosierdzia |
|
2014-09-10
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
W naszym cyklu
katechez o Kościele zastanawiamy się nad tym, że Kościół jest matką. Poprzednim
razem podkreśliliśmy, że Kościół pozwala nam się rozwijać oraz wskazuje nam
drogę zbawienia światłem i mocą Słowa Bożego, a także broni nas od zła. Dzisiaj
chciałbym podkreślić szczególny aspekt tego działania edukacyjnego Kościoła
naszej matki, to znaczy jak uczy on nas dzieł miłosierdzia.
Dobry wychowawca wskazuje na to, co istotne. Nie gubi się w detalach, lecz
pragnie przekazać to, co naprawdę się liczy, aby dziecko, czy też uczeń odnalazł
sens i radość życia. To prawda. Według Ewangelii zasadnicze jest miłosierdzie.
Bóg posłał swego Syna, Bóg stał się człowiekiem, aby nas zbawić, to znaczy, by
nas obdarzyć Swoim miłosierdziem. Wyraźnie mówi o tym Jezus streszczając uczniom
swoje nauczanie: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”. Czy może
być chrześcijanin, który nie byłby miłosierny? - Nie, chrześcijanin koniecznie
musi być miłosierny, ponieważ to jest istotą Ewangelii. I Kościół będąc wierny
temu nauczaniu może jedynie swoim dzieciom powtarzać to samo: „Bądźcie
miłosierni”, tak jak Bóg Ojciec i jak Jezus. Miłosierdzie.
Kościół zachowuje się więc tak jak Jezus. Nie prowadzi teoretycznych lekcji o
miłości, miłosierdziu. Nie upowszechnia w świecie jakiejś filozofii, jakiejś
drogi mądrościowej... Oczywiście, chrześcijaństwo jest także i tym, ale w
następstwie, w odblasku. Matka Kościół, tak jak Jezus naucza przykładem, a słowa
służą do wyjaśnienia znaczenia jego gestów.
Matka Kościół uczy nas dawania jedzenia i picia głodnym i spragnionym,
przyodziewania nagich. A jak to czyni? Czyni to poprzez przykład wielu świętych,
którzy robili to wzorowo, ale czyni to także poprzez przykład wielu ojców i
matek, którzy uczą swych dzieci, że to co nam zbywa jest przeznaczone dla tych,
którym brakuje tego, co niezbędne. Ważne, aby to umieć. W najprostszych
rodzinach chrześcijańskich zawsze regułę gościnności traktowano jako świętą:
nigdy nie brakuje talerza czy łóżka, dla tych którzy ich potrzebują.
Kiedyś pewna matka, w innej diecezji opowiadała mi, że chciała tego nauczyć
swoje dzieci i mówiła im, że głodnym trzeba dawać jedzenie. Miała troje dzieci.
Kiedyś w porze obiadu ojciec był poza domem, w pracy, a ona sama z mały dziećmi:
mniej więcej siedmio, pięcio- i czteroletnim. Ktoś zapukał do drzwi. Okazało
się, że był to człowiek proszący o jedzenie. Matka powiedziała: proszę chwilę
poczekać! Zwróciła się do dzieci: jest tutaj pewien pan, proszący o jedzenie -
co zrobimy? - Damy mu, mamusiu! Damy! - odpowiedziały dzieci. Każde z nich miało
na talerzu befsztyk i frytki. - Skoro mamy dać, to każde z was da połowę z tego
co ma na talerzu! Odezwały się protesty: mamusiu - to nie tak! Matka
odpowiedziała - właśnie tak, musisz dać z tego, co twoje! W ten sposób ta mama
nauczyła dzieci, by dawać do jedzenia z tego, co swoje, własne. To piękny
przykład, który bardzo mi pomógł. Nic mi nie zbywa - daj z tego, co twoje! Tak
nas uczy matka Kościół. A wy, wiele obecnych tutaj mam, wiecie co macie zrobić,
żeby nauczyć wasze dzieci, aby dzieliły to co do nich należy z osobami
potrzebującymi.
Matka Kościół uczy bycia blisko chorych. Jakże wielu świętych służyło w ten
sposób. Jak wielu ludzi prostych realizuje każdego dnia to dzieło miłosierdzia w
pokoju szpitalnym, czy też w domu starców, lub we własnym domu, pomagając osobie
chorej.
Matka Kościół uczy bycia blisko więźniów. "Ależ Ojcze, to niebezpieczne! To
źli ludzie! Ależ każdy z nas jest zdolny by dopuścić się tego, co popełnił ów
człowiek, czy ta kobieta, którzy znaleźli się w więzieniu. Wszyscy jesteśmy
zdolni do grzechu, popełnienia tego samego, pobłądzenia w życiu. On nie jest
gorszy od ciebie, czy ode mnie. Miłosierdzie matki Kościoła pokonuje wszelkie
mury, przeszkody i prowadzi zawsze do szukania oblicza człowieka, osoby. To
właśnie miłosierdzie przemienia serce i życie, może odrodzić daną osobę i
pozwolić, by włączyła się na nowo w społeczeństwo.
Matka Kościół uczy bycia blisko ludzi opuszczonych i umierających samotnie.
To właśnie czyniła błogosławiona Matka Teresa na ulicach Kalkuty. To właśnie
czynili i czynią liczni chrześcijanie, którzy nie obawiają się uściśnięcia dłoni
tych, którzy opuszczają ten świat. Także i w tym przypadku miłosierdzie obdarza
pokojem osobą odchodzącą i tę, która pozostaje, sprawiając, że odczuwamy, iż Bóg
jest większy od śmierci i że, jeśli trwamy w Nim, to także ostatnie rozłączenie
jest jakimś „do zobaczenia”... Dobrze to zrozumiała błogosławiona Matka Teresa.
Mówili jej - to jest strata czasu! A ona znajdowała na ulicach ludzi
umierających, których ciała zaczynały szarpać szczury, a ona brała ich do domu,
by mogli umrzeć obmyci, spokojni, otoczeni serdecznością, w pokoju. Ona dawała
im wszystkim pożegnanie. Tak jak ona czyniło to wielu mężczyzn i kobiet. Oni
czekają u bram, aby otworzyć im bramy Nieba. Pomaganie ludziom by mogli dobrze
umrzeć, w pokoju.
Drodzy bracia i siostry, w ten sposób Kościół jest matką, ucząc swych dzieci
dzieł miłosierdzia. Nauczył się tego od Jezusa, nauczył się, że jest to
zasadnicze dla zbawienia. Nie wystarcza kochać tych, którzy nas kochają. Jezus
mówi, że to czynią także i poganie. Nie wystarcza czynić dobra tym, którzy nam
dobrze czynią. Aby zmienić świat na lepsze, trzeba czynić dobro tym, którzy nie
są w stanie nam się odwzajemnić, tak jak uczynił to Bóg Ojciec, dając nam
Jezusa. A ile zapłaciliśmy za nasze odkupienie? Nic, wszystko darmo! Czynić
dobro nie oczekując niczego w zamian. Tak uczynił Bóg Ojciec wobec nas, a my
powinniśmy czynić podobnie. Czyń dobrze i idź dalej! Jak dobrze żyć w Kościele,
w naszej matce Kościele, który uczy nas tych rzeczy, których nauczał nas
Jezus.
Dziękujmy Panu, który zechciał nam dać Kościół jako matkę uczącą nas drogi
miłosierdzia, drogi życia. Dziękujmy Panu!
Franciszek
|